AktualnościTatry polskie - szlaki turystyczne

Giewont – lektura obowiązkowa

Giewont obok Kasprowego Wierchu należy do szczytów najliczniej odwiedzanych przez turystów w polskich Tatrach.
O ile na Kasprowy Wierch można wjechać kolejką i „zaliczyć” szczyt bez wysiłku, o tyle na Giewont trzeba się pofatygować osobiście i trochę potu wylać, nim się stanie przy krzyżu i uniesie rękę do góry w geście zwycięstwa.

Początek i koniec szlaku:
Kuźnice, parking przy dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Dojście z Zakopanego pieszo lub dojazd busem.

Przebieg trasy:
Kuźnice – Hotel Kalatówki – schronisko na Hali Kondratowej, szlak niebieski – 1 ½ godz., schronisko na Hali Kondratowej – Przełęcz Kondracka – Wyżnia Przełęcz Kondracka – Giewont, szlak niebieski – 1 ½ godz..

Powrót tym samym szlakiem przy schronisku na Hali Kondratowej, hotelu górskim na Kalatówkach i dalej do Kuźnic, parking.
Czas przejścia bez dojazdów i odpoczynków: 5 ¼  godziny.

Naszym zdaniem wejście na Giewont z Kuźnic, szlakiem niebieskim jest najbardziej łagodne przy tym bardzo atrakcyjne zarówno pod względem widokowym jak i turystycznym.
Dlatego też sugerujemy wyjść wcześnie np. około godziny 9.00, aby mając spory zapas czasu odwiedzić wszystkie miejsca po drodze.
Zaczynamy w Kuźnicach niedaleko stacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch. W lewo od niej dochodzimy do kamienistej drogi, przy której znajduje się drogowskaz informujący o tym, że stąd niebieskim szlakiem dojdziemy na Giewont.
Odcinek ten nie należy do atrakcyjnych i przyznajemy, że jest to najgorsza część tego szlaku, ale zaledwie 40 minut męki dla nóg i dalej jest już tylko lepiej.

Idąc do góry, po prawej stronie mamy stację kolejki na Kasprowy Wierch. Wchodząc w zakręt mijamy drogowskaz informujący, że w lewo, zielonym szlakiem możemy pieszo wejść na Kasprowy Wierch. Zaraz za drogowskazem znajdujemy się pod linami kolejki, może się akurat uda zobaczyć wagony z bliska nad nami.    
Mijamy kolejny zakręt i powoli idziemy do góry.
Po ok. 10-15 minutach po lewej stronie mijamy klasztor sióstr Albertynek, wzniesiony w 1898 roku.
Jeżeli jeszcze tu nie byliście lub nie zamierzacie tu przyjść innym razem, to koniecznie, polecamy odwiedzić to miejsce.
Kaplica jest otwarta dla zwiedzających codziennie od 6 – 19. Ponadto znajduje się tu pustelnia brata Alberta (Adama Chmielowskiego), kanonizowanego w 1989 roku. Do tego źródełko z cudowną wodą. Wszystkie miejsca dokładnie opisane, wstęp bezpłatny, można za symboliczną opłatą (ofiara) nabyć drobne dewocjonalia.
Następnie dalej drogą w górę. Zaraz za klasztorem znajduje się kasa biletowa TPN, od tego miejsca wstęp jest płatny.
Po zakupie biletów ruszamy dalej i dochodzimy do rozdroża szlaków. Szlak niebieski w tym miejscu rozchodzi się, w prawo pod górę prowadzi do schroniska (górski hotel) Kalatówki i dalej na Halę Kondratową, w lewo dołem obchodzi Polanę Kalatówki i prowadzi dalej na Halę Kondratową.
Wybór drogi należy do Was.
Wybierając szlak do góry, do schroniska, mamy możliwość potwierdzić pobyt (pieczątka) w recepcji, ponadto jest tu bar i restauracja, duży taras widokowy, z którego można podziwiać całą Polanę Kalatówki i okolice.
>>>więcej informacji: zakładka „Tatry Polskie – Schroniska”, Bardziej hotel niż schronisko na Kalatówkach

Idąc dołem mamy okazję podziwiać panoramę Polany Kalatówki ze schroniskiem na górze, na polanie prowadzony jest tzw. kulturowy wypas owiec.
Bez względu, którą drogę wybraliśmy dochodzimy do miejsca, w którym niebieski szlak ponownie łączy się w jeden i prowadzi w las. Wygodny chodnik, później kamienna ścieżka, która prowadząc nas go góry, wyprowadza na płaski teren Hali Kondratowej. Od razu po prawej stronie ukazuje nam się masyw Giewontu, który swą posturą, za nic nie przypomina tego widoku z Zakopanego. Po prawej stronie możemy dostrzec (pierwszy wzrokowy kontakt) krzyż na szczycie.
Stąd już niedaleko do widocznego na wprost schroniska na Hali Kondratowej.
>>>więcej informacji: zakładka „Tatry Polskie – Schroniska”, Schronisko na Hali Kondratowej

Jesteśmy na wysokości 1335 m n.p.m. w malowniczym i przytulnym schronisku, bardzo przystępne ceny jeżeli chodzi o wyżywienie i napoje. Pieczątka dla potwierdzenia pobytu na wprost baru. W środku stoły dla turystów, ale jak jest pogodnie to wszyscy biesiadują albo na werandzie, albo przy stołach wystawionych nieopodal schroniska lub po prostu na skale i trawie, czyli gdzie się da, bo ludzi tu może być naprawdę sporo.
Z historii schroniska przytoczymy jeden fakt, bardzo groźny zresztą. W kwietniu 1953 roku zawaliła się turniczka pod granią Długiego Giewontu i w postaci lawiny złomów runęła w dół. Dwa głazy (widoczne do dziś) zatrzymały się w pobliżu schroniska – jeden z nich ważył ok. 70 ton, drugi ok. 30 tonowy wbił się w narożnik jadalni.
W rejonie schroniska jesienią można usłyszeć ryki jeleni (niektórzy turyści myślą, że to niedźwiedzie).

Po odpoczynku ruszamy dalej. Po paru metrach dochodzimy do rozdroża.
W lewo szlak zielony prowadzi na Przełęcz pod Kopą Kondracką, skąd można iść na Czerwone Wierchy lub na Kasprowy Wierch.
My kierujemy się bardziej na wprost, trzymając się cały czas niebieskiego szlaku.
Idziemy wciąż wygodną, kamienną ścieżką, która przybiera charakter nieregularnych serpentyn, przecinamy potok, a nabierając wysokości możemy podziwiać otoczenie Hali Kondratowej, Kasprowy Wierch, za którym wyłaniają się szczyty Tatr Wysokich.
Po 1 ¼ godzinie marszu powinniśmy stanąć na Kondrackiej Przełęczy.

Znajduje się tu węzeł szlaków, nasz niebieski krzyżuje się tu z żółtym szlakiem, który biegnie z Doliny Małej Łąki na Kopę Kondracką.
Warto chwilę się zatrzymać, wykonać krótką sesję zdjęciową, na każdą stronę piękne widoki i panoramy. Piękny widok na Giewont i jego kopułę z krzyżem. 

Konsekwentnie trzymając się szlaku niebieskiego, idziemy w kierunku szczytu, najpierw po niewielkiej grani, po czym docieramy do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej.
Na przełęcz wychodzą turyści, którzy wybrali wejście z Doliny Strążyskiej (czerwony szlak), jak również schodzą turyści, którzy już mają za sobą pobyt na Giewoncie. Stąd, tu jest zawsze wielu turystów.
Dookoła coraz lepsze widoki i panoramy na Tatry Wysokie, Zachodnie i bliski już Giewont.

Teoretycznie dzieli nas od szczytu 30 minut, praktycznie wszystko zależy od pory roku, w której się tu znajdujemy.  
Jeżeli jest to ścisły sezon letni to musimy się przygotować na długie wejście, nawet od 1  do 2 godzin.
Jeżeli jesteśmy poza sezonem, powinniśmy w czasie określonym na drogowskazie wejść na szczyt.
Idąc do góry niebawem dochodzimy do miejsca, w którym szlak się rozdziela, strzałka w prawo wskazuje kierunek wejścia na szczyt. Z lewej strony widać schodzących turystów ze szczytu. Szlak na Giewont od tego miejsca jest szlakiem jednokierunkowym (dla bezpieczeństwa turystów wejście i zejście zostały rozdzielone).

Wejście na szczyt zostało ubezpieczone licznymi łańcuchami, trudności stosunkowo niewielki, jednak idzie się w ekspozycji.
W lipcu 1944 roku, podczas remontu szlaku rozpięto w kopule szczytowej 100 metrów nowych łańcuchów (dotąd był tylko jeden na odcinku długości 10 m), wymieniono klamry, wykuto w skale stopnie, a skały ruchome, zagrażające turystom podczas wejścia i zejścia przytwierdzono specjalnym, mineralnym klejem.
Pamiętać należy o zasadzie, jeden turysta – na jednej sekcji łańcucha, chociaż w tym miejscu, zwłaszcza latem jest wysoce trudno się do tego zastosować, bo naród pcha się w górę nie patrząc na nic.

Ponadto, tysiące osób, które przechodzą każdego roku przez wierzchołek Giewontu powodują, że miękkie skały wapienne, z których jest on zbudowany, są na szlaku bardzo mocno starte i wyślizgane. Koniecznie trzeba w tych miejscach uważać, nawet obuwie ze specjalną podeszwą antypoślizgową nie gwarantują pewnych kroków, a co dopiero mówić o takich turystach, którzy pojawiają się tu w trampkach, adidasach, a nawet w sandałach.
Wspinaczka kończy się na szczycie, na którym zawsze jest sporo turystów.
Jesteśmy na GIEWONCIE, narodowej górze Polaków i najpopularniejszym szczycie naszych Tatr !!!

Nim zaczniemy świętować wejście na szczyt, należy rozejrzeć się za jakimś wolnym i bezpiecznym miejscem, gdzie możemy się rozłożyć by spędzić tu więcej czasu, bo warto. Należy uważać, bo jest tu zawsze spory tłok i trudno jest przewidzieć do końca zachowanie niektórych „zdobywców”. Są tacy, którzy tu dosłownie biegają, skaczą, nie patrząc na innych. Miejsca jest w sumie niewiele, a w stronę południową spada wręcz pionowa ściana i wystarczy potrącenie, popchnięcie i tragedia gotowa. 
   
Najnowsze zdjęcia z majowego wejścia na Giewont (V-2018):

Krzyż – symbol Giewontu.
Wysoki na 15 metrów krzyż (krzyż ma wysokość 17,5 m, z czego 2,5 m jest osadzone w skale i betonowej płycie) został tu wystawiony w 1901 roku z inicjatywy zakopiańskiego proboszcza dla upamiętnienia początku XX wieku. Wykonany w krakowskiej fabryce Józefa Góreckiego, w częściach (około 400 elementów), wyniesiony przez zakopiańczyków. Od tego czasu stał się symbolem i miejscem wielu pielgrzymek wiernych. 14 września, każdego roku w uroczystość podwyższenia Świętego Krzyża, z zakopiańskiego kościoła pod tym wezwaniem wyrusza uroczysta i zawsze liczna pielgrzymka.
Znaczenie krzyża na Giewoncie znalazło odzwierciedlenie w słowach papieża Jana Pawła II, podczas mszy odprawionej na Wielkiej Skoczni u stup Krokwi w czasie jego VI pielgrzymki do Polski.

Uwaga na burze! 
Trzeba mieć na uwadze to, że krzyż ten podczas burzy jest swoistym piorunochronem dla szczytu.
Porażenie przez pioruny było w tym rejonie na przestrzeni lat przyczyną wielu poważnych wypadków, łącznie ze śmiertelnymi. Stąd Giewont znajduje się bardzo często w kronikach TOPR jako miejsce wypraw ratowniczych.
Dlatego też, w przypadku zbliżania się burzy lub jej oznak natychmiast należy opuścić wierzchołek i zejść do którejś z dolin.
Jednak w przypadku zaskoczenia przez burzę na szczycie, zabrzmi to groźnie, ale najbezpieczniej jest wejść do „środka krzyża”.

Panoramy
Giewont, wysunięty nad Kotlinę Zakopiańską zapewnia wspaniały widok na leżące 1100 m niżej miasto, Polanę i Dolinę Strążyską, Sarnia Skałę.
Patrząc w dół, miejmy świadomość, że w tym samym czasie turyści w Zakopanem podziwiają Giewont i jego północną ścianę, tą bardzo stromą, o czym mało kto wie, że wiodą nią liczne drogi wspinaczkowe, niektóre o ekstremalnych trudnościach (obecnie przepisy TPN nie dopuszczają możliwości uprawiania taternictwa w jakimkolwiek miejscu tego masywu).

W dali widać Podhale i Orawę, Babią Górę, Gorce. Na zachodzie piętrzą się Tatry Zachodnie, na wschodzie i południu Tatry Wysokie.

Wypadki 
Giewont słynie niestety z licznych wypadków, które są odnotowywane w kronikach TOPR. Nie tylko porażenie piorunem, są to wypadki związane ze zbyt nonszalanckim zachowaniem się na szczycie, próbami schodzenia na skróty, do przypadków samobójczych włącznie.

Powrót
Po zdobyciu szczytu powrót do Zakopanego, ale którą drogą?
Proponujemy schodzić innym szlakiem by naszą wędrówkę bardziej urozmaicić. 

I wariant:
Zejście na Wyżnią Przełęcz Kondracką i w prawo czerwonym szlakiem przez Przełęcz w Grzybowu na Polanę Strążyską i dalej Doliną Strążyską do Zakopanego.
Schodząc tym szlakiem mamy okazję się przekonać o słuszności wyboru niebieskiego szlaku na wejście. Podejście jest dużo bardziej wymagające, bardziej strome i męczące.
Będąc na Polanie Strążyskiej, w zależności od posiadanych zasobów sił, proponujemy jeszcze żółtym szlakiem w ¼ godziny przejść do malowniczego miejsca, gdzie znajduje się wodospad Siklawica. Można tu odpocząć przed ostatnim etapem naszego szlaku.
Na Polanie Strążyskiej jest czynna herbaciarnia, można się posilić po zakończeniu trasy, uczcić zdobycie „góry, gór Polaków”.
U wylotu Doliny Strążyskiej jest postój skąd można busem dojechać do centrum miasta i w rejon dworców.

II wariant:
Proponujemy zejść na Przełęcz Kondracką, skąd w prawo żółtym szlakiem do bardzo pięknej i malowniczej Doliny Małej Łąki, w której mamy okazję odpocząć przy wiacie i ławkach tu ustawionych w miejscu, w którym malowniczość doliny jest ukazana w całej krasie.
Dalej na przystanek autobusowy Gronik, gdzie musimy „łapać” busa, który wraca, wioząc turystów z Doliny Chochołowskiej i Kościeliskiej.
Stąd powrót busem do Zakopanego, do centrum i w rejon dworców.
Wariant zejścia pozostawiamy do wyboru indywidualnie. Jeden i drugi ma swój urok, więc nic nie stoi na przeszkodzie by wycieczkę powtórzyć i zmienić wariant, można wejść i zejść innym, ale zawsze nie tym samym. Właśnie dlatego, że mamy możliwość wyboru wariantów wejścia i zejścia inną drogą. 

Zdjęcia z naszego archiwum:

Materiały źródłowe:

1. Ryszard Jakubowski „Przewodnik turystyczny Tatry część polska” wyd. Sport i Turystyka Muza S.A., Warszawa 2002.
2. Józef Nyka „Tatry Polskie” – przewodnik, wyd. Trawers, Latchorzew 2016, wydanie XX.
3. „Praktyczny Atlas Tatr polskich i słowackich” wyd. ZK Sygnatura, wydawnictwo Polkart Anna SAWICKA, Warszawa-Zielona Góra-Zakopane, 2005/2006 wydanie I.
4. „Szlaki turystyczne Tatr Polskich schematy z podanymi czasami przejść” opracowanie Janusz Parchimowicz, Andrzej Stachiewicz, wyd. NEFRYT, Szczecin 1998.
5. Własne spostrzeżenia i doświadczenia uzyskane podczas licznych wędrówek i pobytu w opisanych miejscach.
6.  Schemat szlaków turystycznych w Tatrach Zachodnich (polskich i słowackich) https://www.eurogory.com/mapy_gorskie_online.php

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *